Świat Alex jednego poranka ulega zmianie(pomijając inne nieszczęścia jakie ja dosięgają) i nagle jej życie przypomina raczej walkę o przetrwanie niż ucieczkę od choroby. Główna bohaterka po odkryciu, że ma guza i po nieskończonych terapiach wyrusza na wędrówkę, żeby przemyśleć swoje życie. Co ma dalej robić, gdy choroba odebrała jej nawet zmysły ?
Jej szczęście i nieszczęście zarazem zdarza się pewnego ranka gdy niebo przeszywa ogromy błysk a ona zaczyna...czuć.Ale to nie koniec , bo po niespodziewanym deszczu ptaków mężczyzna z którym niedawno rozmawiała umiera. Zostaje ona prawie sama , bo towarzyszy jej w wędrówce wnuczka zmarłego mężczyzny. Podążając drogą natyka się ona na Toma - żołnierza z Afganistanu, który ratuje ich z opresji...
Przyznam szczerze, że sięgnęłam po tą pozycję tylko dlatego, że na okładce miała wspomniane, że jest to kolejna powieść w "duchu igrzysk śmierci", ale to na tym tylko się kończy bo tu nie znajdziemy nic związanego z tego typu powieścią. Dlaczego? Bo ta książka mówi o przetrwaniu w świecie w którym doszło do katastrofy. Dlatego równiez, że nie ma tu żadnego podziału ludzi bo najzwyczajniej w świecie ludzi tutaj nie ma.
Koniec świata jest często poruszany w mediach i co rusz słyszymy o tym, ale tak naprawdę nie wiemy jak to może wyglądać. Autorka "Prochów" pokazuje nam możliwy scenariusz, to co może się zdarzyć może nie gdy nastąpi koniec świata ale w dniu jakiejś katastrofy.
W takim czasie będziemy mogli liczyć tylko na siebie - świat będzie dżunglą w której tylko najsilniejsi przetrwają. W książce jest to tak przerażająco ale też realistycznie napisane, że czasem bałam się przewrócić następną stronę obawiając się co mogę na niej znaleźć. Ilsa J.Back nie przebiera w słowach, z morderczą precyzją opisuje zwłoki ludzi,uczucia i bestie, które pojawiły się zaraz po wybuchu.
Nie znajdziecie w tej książce ckliwych romantycznych sytuacji, bo świat Alex też nie jest zwykły. Ale jednak pomiędzy tą walką o przetrwanie, odnalezieniem innych ludzi autorka gdzieś serwuje nam trochę wątku miłosnego lecz na tyle delikatnego, że nie psuje całej historii.
"Prochy" to książka wyjątkowa, o traktująca o tym co może stać się w rzeczywistości ale też trochę pouczająca.
Jednak, aby nie słodzić to powiem, że Ellie - ośmioletnia dziewczyna bardzo mnie irytowała chociaż czytając zastanawiałam się czy mam tak naprawdę za co ją krytykować. W końcu miała osiem lat, przydarzyła jej się straszna tragedia co zminimalizowało moją niechęć do jej osoby. A co mi się w niej nie podobało? Chyba jej ten upór, który czasem utrudniał wędrówkę dla Alex, swoisty bunt, który musiał być objawem tego co się stało. No bo w końcu nie każdego dnia nasze życie przewraca się do góry nogami, prawda?
Podsumowując książka jest jak najbardziej warta uwagi. Jest to ksiażka młodzieżowa ale nie tylko dla młodzieży, bo tu - w tym konkretnym przypadku - sądzę, że ludzie w różnym wieku będą się świetnie bawić. Nie ma lepszego uczucia niż przewracanie stron z zapartym tchem czekając na następne wydarzenia. A mogę wam obiecać, że ta książka was wciągnie niczym tornado. Więc jeśli macie chwilkę czasu, mocne nerwy to jak najbardziej polecam wstąpić do świata wykreowanego przez Ilsę J.Bick.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi czytelniku !
Jeśli wpadłeś tutaj bo zainteresował cię temat mojego postu to jest mi bardzo miło. Jeśli zabłądziłeś to też mam nadzieję, że spodobał ci się mój wpis i zostaniesz ze mną trochę dłużej. Będę szczęśliwa jeśli zostawisz jakiś ślad po sobie a ja z pewnością odwiedzę również twojego bloga.
Będzie mi również miło jeśli dołączysz do grona moich obserwatorów i wtedy nic cię nie ominie :)